sobota, 11 września 2010

WIELCY: Richard Avedon. Avedon zagląda do duszy.


Jestem tak blisko osoby pozującej, że mógłbym jej dotknąć. Między nami nie dzieje się nic. Wpatrujemy się w siebie. Człowiek na białym tle staje się symbolem samego siebie.

Richard Avedon na etacie to jak Michał Anioł zatrudniony jako lokalny malarz pokojowy -skomentował jeden z amerykańskich dzienników, gdy fotograf został w 1992 r. zatrudniony przez tygodnik „New Yorker" jako pierwszy fotograf w historii magazynu.

- Przez portrety Avedona zaglądamy ludziom do duszy - mówi fotoreporter „Gazety" Piotr Wójcik.

Avedon, bez wątpienia najsłynniejszy fotograf drugiej połowy XX wieku, zdobył nie tylko ogromne uznanie w kręgach artystycznych, ale też bardzo wcześnie odniósł sukces komercyjny. Mieszkał i pracował w ekskluzywnej dzielnicy Manhattanu przy Central Parku. - Jak artysta może mieszkać na Park Avenue? - zbulwersował się kiedyś jeden z jego przyjaciół z bohemy nowojorskiej. - Łatwo - odparł Avedon.
W swoim życiu potrafił połączyć fotografię komercyjną i artystyczną. Jednak zawsze podkreślał, że fotografia modowa tylko go utrzymuje, a jego prawdziwą pasją jest fotografia portretowa.

Przed jego aparatem stawali najsłynniejsi, najpiękniejsi, najbardziej wpływowi ludzie świata, wśród nich: Marlon Brando, Truman Capote, Charlie Chaplin, Bob Dylan, Audrey Hepburn, Alfred Hitchcock, Janis Joplin, Sophia Loren, Marilyn Monroe, Ronald Reagan, Salman Rushdie, Arnold Schwarzenegger, Barbra Streisand, Tina Turner i Orson Welles.

Jednak największy wpływ na historię fotografii miały jego zdjęcia amerykańskiej prowincji. Nad cyklem „In the American West" Avedon pracował siedem lat. Zrobił zdjęcia przeszło 750 osobom w 17 stanach. Znajdziemy tu więźniów, robotników, górników, kowbojów, bezrobotnych. Wszyscy sfotografowani na białym tle. Każdy portret ma pozostawioną czarną ramkę negatywu, na zawsze już kojarzoną ze stylem Avedona.

Był zafascynowany ekspresyjnymi portretami Egona Schielego. Pociągał go teatr. Wiele jego portretów sprawia wrażenie zainscenizowanych. Pracował z modelem jak reżyser z aktorem.

Gdy fotografował częściowo sparaliżowanego reżysera Michelangela Antonioniego, poprosił jego żonę o pomoc: „Czy mogłaby pani powiedzieć Antonioniemu, że szukam w jego twarzy wrażenia zakłopotania przed obliczem życia".

Wierzył, że praca jest sensem życia: „Jeśli danego dnia nie zrobię nic związanego z fotografia, czuję się, jakbym w ogóle się nie obudził".

Avedon zmarł cztery lata temu w wieku 81 lat w San Antonio w Teksasie.
Przygotowywał się do sesji z weteranami wojny w Iraku. Nie zdążył ich sfotografować. Niedokończony projekt „Demokracja", cykl portretów amerykańskich wyborców, ukazał się w tygodniku „New Yorker" w listopadzie 2004 roku, dwa dni przed ponownym wyborem George'a W. Busha na  prezydenta USA.

tekst: KINGA KENIG
źródło: Gazeta Wyborcza, 18 sierpnia 2008 roku






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz