czwartek, 18 listopada 2010

Każdy może zostać ASEM

środa, 3 listopada 2010

Kierownik czy Manager?


Cudze chwalicie swojego nie znacie?

Account Manager - Specjalista ds. Klientów
Art Director - Dyrektor Artystyczny
Brand Manager - Opiekun Marki
Key Account Manager – Kierownik ds. Kluczowych Klientów
Office Manager – Kierownik Biura
Payroll Manager – kierownik ds. wynagrodzeń
Project Manager – szef projektu
Quality Manager – Kierownik ds. Jakości
Sales Director - Dyrektor ds. Sprzedaży
Sales Executive – Specjalista ds. Sprzedaży
Webmaster – administrator strony lub serwisu internetowego.

 

Kierownik czy Manager?

Uzasadnione posunięcie

Stosowanie terminologii angielskiej wg mnie ma uzasadnienie w kilku przypadkach. Po pierwsze kiedy firma jest międzynarodową jednostką, a podstawowym językiem w jej strukturach jest właśnie język angielski. Wówczas, aby nie powodować zamieszania, powinniśmy zaakceptować i nauczyć się znaczenia angielskich nazw stanowisk.

Wprowadzenie tytulatury angielskiej ma też swoje uzasadnienie w firmach krajowych, które posiadają kontrahentów zagranicznych. Pozwala on zachować pewne standardy światowe i zapobiega chaosowi. Podczas spotkań biznesowych z zagranicznymi partnerami nie zachodzi konieczność szczegółowego objaśniania każdego stanowiska.

Najmocniejsze uzasadnienie mają jednak te nazwy, które nie posiadają swoich odpowiedników w języku polskim. Wbrew pozorom nie wszystkie słowa można bezproblemowo przetłumaczyć na nasz język. Często przy takim spolszczaniu „na siłę” traci się główny sens danego zwrotu, albo wręcz zmienia się go. Lepiej w takich przypadkach pozostać przy oryginalnej angielskiej nazwie. Przykładem mogą być słowa Copywriter, Project Manager, czy Webmaster.

Kiedy nie akceptujemy

Wiele firm stosuje jednak obce nazewnictwo głównie, aby podnieść prestiż danego stanowiska, jak również postawić siebie na poziomie przedsiębiorstw europejskich. Obco brzmiące nazewnictwo kojarzy się wielu z silniejszą pozycją, profesjonalizmem i gwarancją solidności. Stąd od kilku lat obserwuje się zastępowanie słowa „kierownik” - „managerem”. Jednak trudno w tym przypadku znaleźć uzasadnienie dla tego zwyczaju, dlaczego nie można powiedzieć po prostu Kierownik ds. Marketingu, zamiast Marketing Manager.

Rzeczywistość jest jednak taka, a nie inna i czy chcemy, czy nie, musimy nauczyć się anglojęzycznego nazewnictwa poszczególnych stanowisk. Chociażby tych, z którymi na co dzień możemy mieć kontakt np. pisząc maile, przygotowując umowy, czy chociażby przeglądając ogłoszenia o pracę. Nie musimy jednak sami posługiwać się tymi nazwami jeśli nasza wrażliwość językowa nam na to nie pozwala.

źródło  strona: etykieta-w-biznesie.wieszjak.pl
Polecam również artykuł.

czwartek, 21 października 2010

Aparat dla Mamy

Mama odkryła w sobie ducha artysty fotografa. Z wielkim  zdumieniem patrzyłam na nią gdy podczas rodzinnej uroczystości wyjęła  swoją mini aparaturę do robienia zdjęć i cykała z pasją i zacięciem prawdziwego artysty. "Zobacz" - powiedziała do mnie pokazując mi zdjęcia w komórce.
Mama była z siebie dumna a i miała ku temu powody. Zdjęcia w komórce choć strasznie słabej rozdzielczości zaskakiwały dobrym wyczuciem kadru i niebanalnymi ujęciami.
"Skoro tak Ci się to podoba to spróbuj tym" - mówiąc to zdjęłam z szyi swój aparat i podałam go mamie.  Ustawiłam aparat w najlepszych opcjach więc wystarczyło teraz tylko dobrze wykadrować i nacisnąć spust migawki. Jeszcze kilka drobnych uwag i mama przepadła na dobre pół godziny z moim aparatem.
Aż miło było patrzeć na nią w akcji, mama naprawdę wczuła się w rolę zawodowego fotografa.
Wybierała ciekawe ujęcia i robiła zdjęcia " z boczku" jak prawdziwy fotoreporter, czyli bez wołania: „proszę się ustawić i popatrzeć w obiektyw bo robię zdjęcia”.

Przeglądając następnego dnia zdjęcia doszłam do wniosku, że należy w mamie podsycić tą pasję. Fakt – sporo zdjęć wyszło nieostrych ale kompozycja oraz wyczucie czasu i kadru jak najbardziej dobre, reszta to już kwestia wprawy. Trzeba przyznać, ze mama ma zadatki.
W ten o to sposób zrodziła się idea  zakupu aparatu kompakcika dla mamy.

PRZEPIS NA APARAT DLA MAMY
Aparat dla mamy powinien być:
1.    mały ( taki by mogła o schować do torebki),
2.    z czytelną nawigacją,
3.    niedrogi  ( do 300 zł max by nie szkoda było jak zgubi ;-)) i
4.    rozwojowy ( by mama mogła się rozwijać).

SCHODY - CZYLI CO WYBRAĆ GDY TYLE TEGO
O ile z punktami 1,2 i 3 była dosyć prosta sprawa o tyle punkt 4 zdecydowanie był dla mnie nie lada wyzwaniem.
Co znaczy „rozwojowy aparat”? Rozwojowy aparat to maszyna, która pozwoli jego użytkownikowi po prostu myśleć.  Trudno jest stawać się coraz lepszym fotografem gdy aparat oferuje wyłącznie  gotowe programy, które zabijają w właścicielu ducha poszukiwacza i odkrywcy. 

Tryby: zmierzch, portret o zmierzchu, miękkie ujęcie, krajobraz, plaża, śnieg, portret pod światło, portret, krajobraz, noc, portret, dziecko, zbliżenie, tekst, zachód słońca, świt,  fajerwerki, jedzenie, kawiarnia … uff
No i jeszcze bomba marketingowa:  „funkcja wykrywania uśmiechu”?, a ja się pytam co to takiego do jasnej anieli jest ?
Czy krajobraz jest zawsze taki sam? Czy światło wokół osoby portretowanej jest zawsze takie samo? Czy świty i zachody słońca zawsze wyglądają tak samo? No właśnie, a nasz aparat specjalista wszystkie krajobrazy rejestruje tak samo.

Nie zamęczając… aparat dla mamy owszem powinien mieć funkcję automatu ale przede wszystkim powinien mieć możliwość „włączenia myślenia” czyli przejścia na tryb manualny oraz preselekcję czasu i przesłony .
„Włączenie myślenia” powinno się rozpocząć  jeszcze przed zakupem samego aparatu. Ja się pytam po co komu w ogóle zoom cyfrowy? Zoom cyfrowy powinno się używać tylko i wyłącznie  już po zrobieniu zdjęcia dla powiedzmy podejrzenia sobie jakiegoś detalu z naszego obrazka. Niech wam palec uschnie ustawiając  zoom cyfrowy przy robieniu zdjęć!

Zoom optyczny. Owszem przydatny ale po co zaraz 10-cio czy 20-krotny! Wystarczy 3-krotny i basta! Dlaczego? Wyobraźmy sobie np. moją mamę. Postanowiła zrobić zdjęcie cioci Basi. Ma swoją cyfróweczkę z 20-krotnym zoomem optycznym.  Ciocia stoi na drugim końcu średnio oświetlonego pokoju. Mama ma swój mega zoom więc co się będzie męczyć podchodząc do cioci by zrobić jej protret. Tak więc mama stojąc  5 metrów od cioci robi zooooom i cyka fotkę.  Ponieważ w pokoju nie jest super jasno a mama robiąc zoom nieświadomie zmniejsza sobie optymalną dostępną otwartą przesłonę tak więc uruchamia się lampa. Lampa nawet przy optymalnych najlepszych ustawieniach błyska na 3 metry.
Rozumując po chłopsku tłumaczę: ciocia stoi w odległości 5 metrów od aparatu, lampa błyska max do 3 metrów!  Wyobrażacie sobie to zdjęcie? Brrrrr….
Tak wiec pytam się czy nie lepiej mieć 3 krotny zoom optyczny, który zmusi mamę by podeszła do cioci bliżej? Zdjęcie przynajmniej wyjdzie!

Ta sama bajka dotyczy ISO czyli czułości.  100, 200, 400 i basta. Nie ma co się zastanawiać nad tym czy lepszy jest ten aparat,  który ma ISO 1000 czy 3200. To nie ma znaczenia i tak nikomu nie spodobałoby się zdjęcie zrobione w tych czułościach. Im wyższa czułość tym gorsza jakość zdjęcia. Powyżej 400 robi się chirurgia twarzy to znaczy, każdy człowiek wygląda jak w pierwszym tygodniu po operacji plastycznej buzi. Tak wiec wystarczy, że aparat ma max 400 i jest wystarczająco.

Co stało się priorytetem w wyborze kompakcika cyfrowego dla mamy? Przede wszystkim (kolejność ma znaczenie!):
1.    Możliwość wyboru trybów manualnych
2.    Jasność obiektywu (maksymalna przysłona  nie większa niż f/3.2- f/5.8 )
3.    Możliwość ustawienia balansu bieli ( w tym manualnie)

--------------------------------------------- a następnie:
4.    Rozdzielczość zdjęć ( no im wyżej to akurat tu lepiej ;-))
5.    Ilość efektywnych pikseli ( 10 -12 mln)
6.    Pomiar światła ( by był do wyboru matrycowy, centralnie ważony, punktowy)
7.    Ogniskowa
8.    Zoom optyczny ( wystarczy 3-krotny)
9.    Wielkość pamięci zewnętrznej ( im więcej tym lepiej)
10.    Rodzaj zasilania ( baterie są bardziej praktyczne od akumulatorów)
Reszta to standard.


KLAMKA ZAPADŁA
Po długich poszukiwaniach mój wybór padł na kompakcika za uwaga bagatela: 300 zł! Jest nim PRAKTICA DCZ 12.Z4.
Najbardziej zadziwiła mnie w nim duża jasność obiektywu:  f/2.8-6.3, do tego możliwość preselekcji czasu , przesłony, tryb  manualny . Balans bieli z możliwością definiowania przez użytkownika.
Mile widziane okazały się też inne parametry:  12 mln efektywnych pikseli, rozdzielczość zdjęć max do 4000x3000 pikseli, pomiar światła: matrycowy, centralnie ważony, punktowy, ogniskowa: 5.05 - 20.2 mm (odpowiada 29 - 110 mm),zoom optyczny: 4x, pamięć zew.: 32 GB, zasilanie na baterie. O reszcie nie wspominam bo to standard.

wtorek, 19 października 2010

Kurs i Warsztaty - Beauty i Fashion


Kurs i Warsztaty - Beauty i Fashion
Prowadzący: Sebastian Paszek
Kategoria: Fashion Beauty



Sebastian Paszek - Fotograf na stałe mieszkający i pracujący w Londynie rozpoczął swoją przygodę z tą dziedziną jeszcze w Polsce. Obecne na stałe współpracuje z magazynami:
Existence (PL)
Mc mag (UK)
Hilights (Australia)
Vision (China)
Labb (UK)
oraz z wieloma firmami kosmetycznymi w tym min. Chanel Polska i Clarise.



Zbierana jest obecnie grupa na warsztaty.
Więcej tu: WARSZTATY

czwartek, 7 października 2010

środa, 6 października 2010

Dzieci na weselu.







Gosia wychodzi za mąż. Zdjęć kilka.














środa, 15 września 2010

WIELCY: Heidi Slimane














WIELCY: Inez van Lamsweerde & Vinoodh Matadin

Inez van Lamsweerde i Vinoodh Matadin to holenderski duet fotografów mody, znany z pracy dla magazynów mody, kampanii reklamowych oraz samodzielnych działań artystycznych. Ich prace były publikowane w takich magazynach jak francuski, angielski, japoński, włoski i amerykański Vogue, a także V Magazine, W Magazine, Harper's Bazaar, GQ, Self Service, Exit Magazine, Purple Fashion, Visionaire, Fantastic Man, Butt, VMAN , Arena Homme Plus i 032c.